Przygotowanie duchowe do nawiedzenia ikony Matki Bożej Częstochowskiej w naszej parafii - 26/27.05.2020 AD. 

Zadanie  na cały miesiąc: starać się codziennie przeczytać Słowo Życia, chociaż fragmencik, rozważyć i żyć tym, co Duch Święty mi podpowie. Spisać to, co dzięki Bogu udało się wcielić w życie, i za miesiąc pisemnie lub w grupie podzielić się owocami naśladowania Maryi w wypełnianiu woli Bożej. Podarować to wspólnocie parafialnej, by było pomocą w naszej wspólnej drodze do świętości.

SŁOWO ŻYCIA - MARZEC 2020

„Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co jest Mego Ojca?” Łk 2,49

Jezus był zwyczajnym chłopcem do wydarzenia zagubienia i odnalezienia w świątyni Jerozolimskiej. Jezus uświadamia sobie swoją tożsamość. Żyje w szczególnej relacji do Ojca Niebieskiego. Maryja odkrywa tę szczególną relację Jezusa z Ojcem w pielgrzymce wiary. Nie dzieje się to od razu. Nie jest to łaska wlana.
Maryja szuka (z Józefem) Jezusa. To szukanie Jezusa przez Maryję jest typem naszego szukania Chrystusa i Jego woli.
Jezus został w Jerozolimie, a nie powiedział tego swoim rodzicom. On wiedział, że to była wola Ojca niebieskiego.

Maryja zorientowała się, że zgubiła syna. W sercu powstaje naturalne pytanie: gdzie On jest? Maryja myśli logicznie: jest wśród pielgrzymów, wśród ludzi, krewnych, znajomych. Szuka Go coraz bardziej zasmucona. Zajmuje to jeden drogi i szukania. Wracają do Jerozolimy. Na pewno różne myśli kłębią się w Jej głowie, pytania, wątpliwości, ciemność duchowa podczas drogi do Jerozolimy. Trudne doświadczenie przeżyli z Józefem. Nie mieli odpowiedzi w tej trudnej sytuacji, ale nie rezygnują, nadal idą w duchowej ciemności i szukają. Docierają do Świętego Miasta i znowu szukają cały dzień. Szukanie Jezusa kolejny dzień boli, ale daje też mimo wszystko nadzieję.
Maryja znajduje Jezusa w świątyni i zadaje Mu pytanie: dlaczego nam to uczyniłeś? Pełni bólu szukaliśmy Ciebie. Szukanie, droga do znalezienia Jezusa, woli Bożej nie jest prosta. Powoduje cierpienia fizyczne, psychiczne, duchowe.
Jezus daje odpowiedź: „czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co jest Mego Ojca?”. Maryja nie zrozumiała tych słów, ale zachowywała je w sercu. Ta odpowiedź intelektualnie była nie do pojęcia, ale przyjęła tę wolę Bożą. Czyniła tak w Zwiastowaniu, Narodzeniu Jezusa. Cały czas mówiła FIAT, choć nie rozumiała woli Bożej, ale zaufała Bogu.
Wola Boża to temat przewodni tego etapu drogi Maryi. Maryja uczy nas szukać i znajdować wolę Bożą, akceptować ją i nią żyć.
Nasze życie, nasze powołanie, to szukanie i znajdowanie woli Bożej.
Gdzie się objawia, wyraża wola Boża?
• Pismo Święte - Boże przykazania
• obowiązki stanu
• polecenia przełożonych
• natchnienia (idę za tymi, które dają pokój)
• różne okoliczności życia.
Kiedy powinniśmy żyć wolą Bożą?
TERAZ, JUŻ, ponieważ nie wiemy, czy będzie jakieś ,,potem”. Jedynym czasem jaki mamy w rękach to CHWILA OBECNA. Przeszłość już minęła, a nie wiadomo, czy będzie jakaś przyszłość. Trzeba mówić - przeszłości już nie ma, należy ją powierzyć Miłosierdziu Bożemu i podziękować za wszelkie dobro.
Przyszłości jeszcze nie ma. Żyjąc dobrze teraźniejszością przeżyjemy dobrze także przyszłość, gdy stanie się teraźniejszością. Jaką głupotą jest żyć przeszłością, która nie wróci lub przyszłością, której może nigdy nie będzie, a na razie nie da się jej przewidzieć. Można tutaj dać porównanie z pociągiem. Tak jak podróżny zdążający do celu nie biega w pociągu tam i z powrotem, lecz siedzi na swoim miejscu, podobnie i my powinniśmy trwać w teraźniejszości. Pociąg czasu sam pędzi. I tak z jednego ,,teraz” zbliżamy się do momentu, od którego zależy wieczność.
Jak praktycznie żyć wolą Bożą w chwili obecnej?
„wypełniać dobrze, w całości, w każdej chwili tę czynność, której Bóg od nas żąda. Być całkowicie tam, w tej czynności, eliminując każdą inną sprawę, tracąc myśli, pragnienia, wspomnienia, czyny… które dotyczą czego innego. Rozmawiać, telefonować, słuchać, pomagać, studiować, modlić się, jeść, spać, nie troszcząc się o nic innego; wykonywać czynności do końca, z całego serca, myśli, sił”. (Chiara Lubich – „Każda chwila jest darem”).
„Każda moja czynność, każda modlitwa, każdy akt posłuszeństwa regule, wszystko musi być tak wykonane, jak gdybym jedynie to miał do czynienia nic innego, jak gdyby Pan tylko po to mnie umieścił na tym świecie, bym doskonale tę właśnie czynność wypełnił i jakby od jej wyniku zależało moje uświęcenie bez względu na to, co było i co w przyszłości będzie”. (św. Jan XXIII ,,Dziennik duszy”).

SŁOWO ŻYCIA - LUTY 2020

„A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim”. (Łk 2,39-40)

Słowo Życia tego miesiąca pochodzi z Ewangelii według św. Łukasza, który opisuje Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni. Mówi nam o Maryi, Józefie i Jezusie. Są to osoby, które charakteryzują się harmonią i konsekwencją w życiu religijnym i codziennym. Wierność Prawu Bożemu, praktykom pobożnym w świątyni, przenosi się naturalnie do ich życia codziennego.
- czy jesteśmy wierni Prawu Bożemu, Przykazaniom Bożym i kościelnym, praktykom pobożnym, modlitwie?

„Dziecię zaś rosło i nabierało mocy”. W Nazarecie, po powrocie ze świątyni do domu, wszystko przebiegało normalnie. Jezus wzrastał, dzięki trosce rodziców o jego życie. Nabierał mocy fizycznej, duchowej i psychicznej, bo w rodzinie miał oparcie, wychowanie i miłość.
- czy jesteśmy oparciem dla naszych bliskich w normalnym życiu domowym, codziennym? Czy czasami nie jesteśmy wycofani, egoistyczni?

„Dziecię napełniało się mądrością”. Maryja i Józef żyli mądrością Bożą. Czerpali tę mądrość ze Słowa Bożego i uczyli tego Jezusa.
- czym się napełnia moje serce w codzienności? Informacjami z mediów, od ludzi, czy światłem Ewangelii, która jest mądrością Bożą? Czy czytam, modlę się Słowem Bożym?

„Łaska Boża spoczywała na Nim”. Łaska Boża to życie Boże w nas, które polega na miłości. Maryja, Józef i Jezus trwali w łasce Bożej, bo żyli we wzajemnej miłości.
- Czy regularnie się spowiadam i napełniam łaską Bożą? Czy staram się po spowiedzi, po Mszy św., po modlitwie żyć miłością?

Jak Maryja starajmy się w tym miesiącu żyć harmonijnie. Modlitwa, Eucharystia niech przeniesie się do życia codziennego poprzez napełnianie się mądrością Bożą i miłość każdego człowieka.

DOŚWIADCZENIE ŻYCIA SŁOWEM


Nie jesteśmy zamożni, więc na wakacje wynajęliśmy domek za nie- wielką opłatą. Helena gotowała, a ja z dziećmi chodziłem na zakupy. W sklepie było wiele rzeczy, które dzieci chciały kupić, ale mieliśmy wyliczone pieniądze. Na moje uwagi reagowali niezadowoleniem i obrażonymi minami. Co tu zrobić? W niedzielę podczas Mszy św. w Ewangelii było zdanie: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego...”. Co to znaczy? W tym momencie dla mnie znaczyło być cierpliwym, nie odpowiadać im nieuprzejmie, a ponadto oznaczało włączyć dzieci w zarzadzanie naszym rodzinnym budżetem. Włożyliśmy wszystkie wakacyjne pieniądze do koszyka i razem z dziećmi zdecydowaliśmy, na co chcemy przeznaczyć́ pieniądze, które nam zostały. W ten sposób widzieliśmy, ile jest pieniędzy. Koszyk był „dostępny” dla wszystkich, ale każdy rezygnował ze swoich potrzeb, aby zostawić pieniądze dla drugiego. Wrócił pokój pomiędzy nami, dzieci bardziej pomagały w pracach domowych. Śpiewaliśmy, bawiliśmy się̨ razem. Harmonia trwała również̇ po powrocie z wakacji.
H.G.S


Prosimy napisać swoje doświadczenie życia Słowem pod koniec lutego i przynieść do zakrystii lub przesłać mailem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. abyśmy mogli wydrukować i w ten sposób pomóc innym w drodze ku świętości.

SŁOWO ŻYCIA – styczeń  2020

„Wstań, weź Dziecię i Jego matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu”. (Mt 2,13- 15)
W naszym przygotowaniu do nawiedzenia Matki Bożej Częstochowskiej w naszej parafii w obrazie Jasnogórskim chcemy nie tylko czcić Maryję, ale nade wszystko naśladować Jej życie. Wpatrujemy się w Maryję, która, aby ratować Dzieciątko Jezus przed Herodem, jest zmuszona uciec z Betlejem i szukać schronienia w Egipcie. Czego nas uczy Maryja?

„Wstań, weź Dziecię i Jego matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu”. (Mt 2,13- 15)

Często świat, w którym żyjemy jest Herodem, który chce zabić życie łaski, życie duchowe, życie Boże, nadprzyrodzone w naszej duszy. Jest mnóstwo różnych Herodów, czyli zagrożeń życia duchowego, które doprowadzają do śmierci duchowej.
Pokusy światowe: pożądliwość oczu – konsumpcjonizm (aby jak najwięcej mieć, kupować), hedonizm (liczy się tylko przyjemność, użycie); pożądliwość ciała – wlewająca się wszędzie nieczystość; pycha tego żywota – wybujały egoizm (tylko ja się liczę), liberalizm – wszystko mi wolno.
Wpływ środowiska – „z kim przestajesz, takim się stajesz”. Gdy przebywam w środowisku, które przeklina, ja też zaczynam przeklinać. Czasami środowisko jest niemoralne, wręcz zepsute przez grzech i ja się też takim staję.

„Wstań, weź Dziecię i Jego matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu”. (Mt 2,13- 15)

Co robić w takiej sytuacji? Trzeba naśladować Maryję i Józefa – trzeba nam uciekać do naszego Egiptu, daleko od Heroda, od zagrożeń życia duchowego.
Egiptem dla nas, miejscem ucieczki powinien stać się konfesjonał, sakrament pokuty i pojednania. Przykładem był św. Jan Paweł II, który regularnie spowiadał się, co dwa tygodnie, a gdy był chory i pokus było więcej, spowiadał się co tydzień. Egiptem może być również modlitwa. „Wielką moc ma wytrwała modlitwa” napisał św. Piotr Apostoł.
Egiptem jest też zdrowa wspólnota rodzinna czy parafialna. Ona jest mocą, wsparciem, „bo gdzie dwaj lub trzej zebrani są w moje imię, tam Ja jestem pośród nich” (Mt 18,20) mówi Jezus. Jedną kartkę papieru można łatwo podrzeć, gdy jest zeszyt kilkudziesięciu kartkowy, jest to bardzo trudne. Tak jest z dobrą wspólnotą.

SŁOWO ŻYCIA - grudzień 2019

„A Twoją duszę miecz przeszyje” (Łk 2, 35)
Słowa te usłyszała Maryja w świątyni jerozolimskiej podczas ofiarowania Jezusa.
Kobieta izraelska rodząc dziecko, stawała się rytualnie nieczysta (Kpł 12,1-8). Maryja musiała więc złożyć ofiarę za swoje oczyszczenie. Według Prawa należało ofiarować baranka i gołębia lub baranka
i synogarlicę. Ubodzy mogli składać jako ofiarę dwa gołębie lub dwie synogarlice. Ponadto, według przepisu z Księgi Wyjścia, należało wykupić pierworodnego syna (Wj 13,13). Św. Łukasz nic o tym nie wspomina, co sugeruje, że Jezus nie został wykupiony. Znaczenie tego faktu jest podwójne. Po pierwsze, Jezus całkowicie należy do Boga. Po drugie, czeka Go taki sam los, jak zwierząt, które nie zostały wykupione – zostanie zabity.

„A Twoją duszę miecz przeszyje”
Ofiarowaniu Jezusa w świątyni towarzyszy Symeon, który uosabia lud Starego Testamentu. W nim ukazana jest wielka tęsknota pokoleń oczekujących Zbawiciela. Gdy więc Symeon zobaczył Jezusa i wziął Go na ręce, zaczęły realizować się obietnice, którymi żyli ludzie Starego Przymierza. Dlatego z tak wielkim uniesieniem wychwala on Boga za Jego wierność i łaskawość.
Symeonowi jest też dana łaska proroctwa. Zapowiada uniwersalny zasięg zbawienia przyniesionego przez Chrystusa, który obejmuje cały świat pogański, a także ukazuje przyszłość Jezusa i Maryi. Jezus będzie odrzucony przez swój własny naród, a Jej duszę przeszyje miecz, boleść, cierpienie.

„A Twoją duszę miecz przeszyje”
Maryja z jednej strony przeżywa moment radości, ponieważ sprawiedliwy i pobożny Symeon potwierdza, że to małe dziecko jest Synem Bożym, Zbawicielem. Jest to również moment cierpienia, ponieważ Symeon mówi: „A Twoją duszę miecz przeszyje”. Kto pragnie być w pełni chrześcijaninem, uczniem Jezusa, przeżywa podobny moment. Kto pragnie iść drogą Maryi, po czasie radości musi doświadczyć cierpienia. Maryja wobec proroctwa Symeona o mieczu boleści, który przeszyje Jej serce, nic nie mówi, w ciszy przyjmuje te słowa. Swoją postawą mówi Bogu „TAK” – bądź wola Twoja, Fiat, Wierzę.

„A Twoją duszę miecz przeszyje”
Naśladować Maryję to z jednej strony dziękować Bogu za radosne wydarzenia: za życie, za wiarę, za zdrowie, za wszelkie dobro, a z drugiej strony starać się przyjmować cierpienie i krzyż z poddaniem, z wiarą, a nie z rezygnacją i buntem. W naszym życiu na podobieństwo Maryi zostają nam przekazane bolesne wieści: diagnoza o chorobie, może nieuleczalnej, wiadomość o śmierci bliskiej osoby, informacja o rozpadzie małżeństwa,
o niewierności małżeńskiej, jakaś zła wiadomość o nas, dzieciach i bliskich.
Te i inne złe informacje to cierpienie, które przeszywa nasze serce natychmiast i które będzie trwało, może do końca życia. Uczmy się mówić w każdej sytuacji naszego życia – „Tak”, „bądź wola Twoja Ojcze”, „Tak musi być”.
Ks. KS.

DOŚWIADCZENIE - Słowo Życia z listopada 2019
Rodzić Jezusa w nas i pomiędzy nami. Te słowa prowadziły mnie w tym miesiącu. Mocno wziąłem sobie do serca, że Maryja zanim porodziła Jezusa cieleśnie, to wpierw zrodziła Go w sercu, duchowo, przez przyjęcie Słowa Bożego. W Niej przecież Słowo stało się ciałem. Postanowiłem, że codziennie będę czytał czytania z dnia, Ewangelię przeznaczoną na dany dzień i starał się wcielać ją w życie. W ten sposób Jezus rodzi się we mnie.
W ostatnim czasie byłem na rekolekcjach i mocno wybrzmiały we mnie słowa: „słudzy nieużyteczni jesteście, wykonaliście to, co powinniście wykonać”. Zauważyłem, że mogę służyć przy stole, podając wszystkim dookoła to czego potrzebują, a na koniec nakładałem sobie. Miałem oczy otwarte na potrzeby moich sąsiadów i donosiłem z kuchni, to czego zabrakło. Zbierałem też brudne naczynia i zrobiłem „wiele” kursów do kuchni, aby odnieść naczynia. W sercu czułem szczęście ze służby, którą podjąłem.
Starałem się też rodzić Jezusa przez miłość wzajemną. Dotarły do mnie słowa, że obecność duchowa Jezusa pomiędzy wierzącymi jest owocem umierania sobie, swemu ja. Starałem się umierać sobie, swoim myślom, słuchając do końca tych, z którymi mogłem rozmawiać. Nie przerywałem im, nie oceniałem w myślach, stawałem się pusty na ich problemy i wtedy przychodziło światło, co im doradzić, odpowiedzieć. Światło, pokój wewnętrzny i piękna atmosfera pomiędzy nami świadczyła, że Jezus był pomiędzy nami. Wierzę, że On żywy, prawdziwy pomiędzy nami dotknął też innych.

Bronisław

Zachęcamy, aby podzielić się doświadczeniami, jak udało się nam żyć Słowami na grudzień, aby to pomogło innym w drodze do świętości. Prosimy napisać i przesłać mailem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub przynieść na kartce do zakrystii lub Biura Parafialnego.

SŁOWO ŻYCIA -  listopad 2019

„Urodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w mieszkaniu” (Łk 2,7)
Maryja jest Matką Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, Zbawiciela świata. Okoliczności narodzin Jezusa są bardzo trudne. Maryja z Józefem szukają w Betlejem miejsca, gdzie by mogli się zatrzymać. Nikt nie chce ich przyjąć. Nie ma dla nich miejsca. Wreszcie znajdują grotę przeznaczoną dla zwierząt. W niezwykle ubogich warunkach Maryja rodzi swego pierworodnego Syna i kładzie na sianie w żłobie. Jezus rodzi się dla ciebie i dla mnie, dla wszystkich ludzi, wszystkich czasów, aby zbawić i dać życie wieczne. Pasterze słyszą bowiem od anioła: „Dziś w mieście Dawida narodził się Wam Zbawiciel, który jest Mesjaszem Panem” (Łk 2, 11)

„Urodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w mieszkaniu” (Łk 2,7)
Maryja wyznacza dla każdego ochrzczonego drogę duchową, którą powinniśmy podążać. Maryja jest pierwowzorem Kościoła w porządku wiary i miłości. Ona rodzi Jezusa. Wobec tego każdy chrześcijanin w swoim życiu ma również rodzić Jezusa. Odbywa się to na różne sposoby.
Adam Mickiewicz napisał: „Pan Jezus narodził się w betlejemskim żłobie, lecz biada ci człowiecze, jeśli nie narodzi się w tobie”. Pan Jezus rodzi się w nas, przemienia nas coraz bardziej w siebie, gdy żyjąc w łasce uświęcającej, możemy Go przyjmować w komunii świętej. Warto często być na Eucharystii i rodzić Jezusa w swoim sercu.
Drugim sposobem rodzenia w sobie Jezusa jest słuchanie, czytanie i wprowadzanie w życie Słowo Boże. Św. Jan wyraził tajemnicę narodzenia Jezusa: „A Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). W Słowie Bożym duchowo jest obecny Jezus. Niech Słowo Boże, Słowa Ewangelii, stają się ciałem w naszym codziennym życiu, bo wtedy Jezus rodzi się w nas i duchowo naśladujemy Maryję.

„Urodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w mieszkaniu” (Łk 2,7)
Jezus pragnie rodzić się w nas, ale również chce rodzić się pomiędzy nami. On sam dał nam wielką obietnicę: „Gdzie dwaj lub trzej zbierają się w moje imię, tam Ja jestem pośród nich” (Mt 18,20). Nie wystarczy jednak być razem, nawet na modlitwie, ale trzeba być ze sobą w Jego imię. Ojcowie Kościoła tłumaczyli, że „w moje imię” oznacza w miłości Jezusa, w miłości wzajemnej, która jest Jego Nowym Przykazaniem. „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13,34).
W naszym życiu rodzinnym, wspólnotowym, parafialnym, wspólnotowym, parafialnym trzeba się zatroszczyć, aby kochać się wzajemnie na wzór Jezusa, to znaczy bezinteresownie, ofiarnie, przebaczać sobie wszystko. Trzeba kochać i być kochanym. Nie wystarczy miłość w jedną stronę. Miłość wzajemna owocuje obecnością Jezusa pomiędzy ludźmi i jest „rodzeniem Chrystusa” na wzór Maryi. Jest to niezmiernie ważne we współczesnym świecie, gdyż trzeba zanieść Jezusa, Zbawiciela, do świata, który pogrąża się w niewierze, beznadziejności, nihilizmie.
Naśladować Maryję w naszym życiu to rodzić Jezusa w sobie i pomiędzy nami.
Ks. KS

Doświadczenie nr 1 ze Słowem Życia z października 2019


„Maryja pozostała u niej (Elżbiety) około trzech miesięcy, a potem wróciła do domu” (Łk 1,56)
Maryja nie myślała o sobie pielgrzymując do domu Elżbiety, chciała służyć jej z radością.
Podczas pielgrzymki parafialnej do Częstochowy, doświadczyłam, że nie zawsze nasze plany – po ludzku dobre – są planem Pana Boga. Moje spotkanie z Maryją okazało się spotkaniem z Jezusem w drugim człowieku.
W przygotowaniach do pielgrzymki myślałam o osobistych duchowych przeżyciach. W tym wyjątkowym miejscu pragnęłam spotkać się z Maryją u Jej tronu, być blisko, wpatrywać się w Jej spojrzenie, odwiedzić ulubione miejsca modlitwy w Bazylice, uczestniczyć w programie pielgrzymkowym.
Tymczasem na Jasnej Górze przez kilka godzin towarzyszyłam osobie, która podczas pielgrzymki niespodziewanie zaniemogła na zdrowiu. Przekonałam się, że to nie był przypadek. Wychodząc poza sferę swojego myślenia, doświadczyłam czegoś większego, na miarę pielgrzymowania Maryi.
Spotkałam się z Jezusem w cierpiącym człowieku, obdarowana zostałam wdzięcznym spojrzeniem pani Izabeli, spędziliśmy w tym wyjątkowym miejscu przy pięknej pogodzie czas na rozmowie i modlitwie Koronką do Miłosierdzia Bożego, podzieliłyśmy się swoja wiarą.
Nawet, gdy nie można pomóc w cierpieniu, to zawsze można podarować dobre słowo, pocieszyć, oddać komuś swój czas, tak jak Maryja.
MC

Doświadczenie nr 2 ze Słowem Życia z października 2019

„Miejmy oczy, uszy i serce otwarte na potrzeby naszych bliźnich, których spotkamy w każdej chwili obecnej”
- Wspólnotowy wyjazdowy Dzień Skupienia. Na kilka dni przed nim przychodzi mi myśl, by zapytać osobę, która koordynuje całość, czy ktoś zatroszczył się o oprawę muzyczną naszych liturgii. Okazuje się, że nie. Zgłaszam się więc do tej służby i wypełniam. Z myślą o służbie Bogu i braciom ze wspólnoty tymi darami, które otrzymałam.
- Jadę na ten Dzień Skupienia z pragnieniem i postanowieniem, by mieć oczy, uszy i serce otwarte szczególnie na osoby nowe. I z Bożą pomocą udaje się porozmawiać i poznać kilka osób nowych. Szczególnie dwie rozmowy były dla mnie ważne. Cieszę się, że tym razem byłam bardziej otwarta na nowych ludzi, a nie tylko na tych, których już znam. Choć i w tym wypadku szczególnie z jedną przyjaciółką dużo rozmawiałam, bo też ona miała taką potrzebę w tamtym czasie.
- Otwarte oczy pozwoliły mi zobaczyć plakat o ciekawej wystawie o dinozaurach – od razu pomyślałam, że to świetny pomysł na prezent urodzinowy dla 5-letniego bratanka (właśnie w tych dniach świętował). Zabrałam więc go razem z jego bratem na tę wystawę. Bardzo im się podobało i dużo było wrażeń i radości. Było to też o tyle ważne, że tak się złożyło, że dawno nie mieliśmy okazji spędzić razem dłuższego czasu, by budować nasze rodzinne więzi.
AMDG - Kinga

 

SŁOWO ŻYCIA - październik 2019

„Maryja pozostała u niej (u Elżbiety) około trzech miesięcy, a potem wróciła do domu” (Łk 1, 56)
Maryja w Zwiastowaniu przyjmuję wolę Bożą, że ma być Matką Syna Bożego, Zbawiciela. Mówi bowiem: „Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Słowa Twojego”. Powiedziała Bogu swoje TAK, na Jego plan. W czasie Zwiastowania Anioł Gabriel obwieszcza Jej: „A oto Twoja krewna Elżbieta, pomimo starości poczęła syna i jest już w szóstym miesiącu, chociaż uważa się ją za niepłodną”.

Maryja dowiedziawszy się o tej sytuacji wybiera się z pośpiechem do Elżbiety do miejscowości Ain Karem. Musiała zrezygnować ze swoich domowych spraw, może planów, bo odczuła w sercu, empatycznie, że Jej krewna będzie potrzebowała pomocy. Maryja daje nam wzór, że gdy mówimy Bogu nasze „TAK”, a zatem, gdy staramy się przyjmować Jego wolę, wtedy powinniśmy powiedzieć również „TAK” drugiemu człowiekowi poprzez podjęcie trudu, aby dotrzeć do niego z Jezusem, ze służbą i miłością.


„Maryja pozostała u niej (u Elżbiety) około trzech miesięcy, a potem wróciła do domu”
Spotkanie Maryi z Elżbietą sprawiło, że dzielą się wzajemnie tym, co mają w sercu, co Bóg w nich zdziałał. Uwielbiają Boga i jednocześnie staje się to darem dla każdej z nich.
Jakże to ważne, aby nie zostawiać dla siebie skarbów duszy, Bożego działania w nas, ale dzielić się z tymi, którzy są w stanie to przyjąć. W ten sposób oddajemy chwałę Bogu i możemy też pomóc innym zbliżyć się do Boga, zapalić się wzajemnie Bożym ogniem miłości.

„Maryja pozostała u niej (u Elżbiety) około trzech miesięcy, a potem wróciła do domu”
Maryja napełniona obecnością Jezusa, wielbiąca Boga za wielkie rzeczy, które w niej uczynił, pozostaje u swej krewnej przez około trzy miesięcy. Jej pobyt ma na celu służbę w domowych obowiązkach, pomoc Elżbiecie w ostatnich tygodniach przed narodzeniem Jana.
Maryja daje nam jeszcze raz przykład, że TAK Bogu, Jego woli, ma się objawiać w TAK człowiekowi, w służbie prostej i pokornej wobec bliźniego. Mówmy często: „czym ci mogę służyć”, „w czym ci mogę pomóc”. Miejmy oczy, uszy i serce otwarte na potrzeby naszych bliźnich, których spotykamy w każdej chwili obecnej.
Ks. KS

DOŚWIADCZENIE Słowo Życia z września 2019
„Jak Maryja, my także powinniśmy prosić o światło, aby zrozumieć czego Bóg od nas żąda”
Dotarło do mnie coś bardzo ważnego na obecnym etapie życia i w tym zobaczyłam, że mogę naśladować Maryję – Ona najpierw, zanim powiedziała Bogu swoje „tak”, zadawała rozumne pytania, chciała zrozumieć, o co Bogu chodzi względem Jej życia, do czego On Ją zaprasza. Chciała zrozumieć, na ile oczywiście mogła. Szukała tego zrozumienia. Ja obecnie też zadaję Bogu mnóstwo pytań odnośnie mojego życia, szukam zrozumienia Jego Woli. Nie mam jasności, dlatego proszę usilnie o światło, pytam, jak ma się zrealizować w konkrecie mego życia Jego wola. Dalsze słowa ze Słowa Życia zachęciły mnie w tym kontekście do konkretnego działania: „Trzeba dobrze słuchać głosu w głębi serca, z pełną szczerością poradzić się – jeśli trzeba – kogoś, kto może nam pomóc”. Te słowa zmobilizowały mnie, by porozmawiać z kierownikiem duchowym na ten temat. Ta rozmowa była dla mnie ważna i owocna.
„Nasze tak dla Słowa Bożego oznacza konkretnie czynić dobrze, do końca, w każdej chwili tę czynność, która wymaga od nas wola Boża (..) całkowicie być w tym co robimy”
Bardzo korespondowały mi te słowa z tymi z Ewangelii z niedzieli „Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny”. W tamtym tygodniu starałam się tak przeżywać moją codzienność, zwłaszcza w pracy – starałam się świadomie wzbudzać intencję, że to co się dzieje, przyjmuję jako wolę Bożą. I zauważyłam tego owoce: było we mnie więcej akceptacji tego, co robię zawodowo, a przez to i większy był pokój serca.
„Musimy uwierzyć, że nic nie dzieje się przez przypadek (..) Wszystko: zdarzenia, sytuacje, osoby – zawiera przesłanie od Boga”
Wracałam do domu po wieczornej mszy św. w tygodniu. Zaczepił mnie na osiedlu mężczyzna w średnim wieku, którego nigdy wcześniej nie widziałam, prosząc o pieniądze. Nie miałam żadnych przy sobie, co mu powiedziałam, a on dalej zagadywał. Przystanęłam i zaczęłam go słuchać, trochę dialogować. Nie wyglądał na pijanego, nie było nic od niego czuć, choć twierdził, że jest po 6 piwach. Nawet był jakoś zadbany zewnętrznie, ale to co mówił nie do końca miało sens, czasem w ogóle nie wiedziałam o co mu chodzi, było to nie do końca logiczne. Możliwe, że był po jakiś innych używkach, choć twierdził, że nie bierze narkotyków. Podpowiedziałam mu miejsce, gdzie mogą mu pomóc, jeśli będzie chciał, to niech tam pójdzie. Zapytałam nawet wprost, czy chciałby zmienić swoje życie – stwierdził, że nie. Ewidentnie był mocno pogubiony duchowo. Później zrozumiałam tę rzecz: Bóg dał mi doświadczyć, co On jako Ojciec przeżywa względem każdego człowieka – swojego dziecka. Że Mu na każdym z nas zależy, na naszym dobru (tak jak mi po części zależało na dobru tego nieznajomego). Ale też, że zawsze Bóg zostawia decyzję nam – „jeśli chcesz, mogę ci pomóc”. On nic nie zrobi na siłę. Dziękuję Ci Boże za to doświadczenie.
Kinga

SŁOWO ŻYCIA - wrzesień 2019
„Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1, 38).

Słowa te oznaczają początek boskiej przygody Maryi. Anioł zaledwie objawił zamysł Boży wobec niej – ma zostać matką Mesjasza. Przed wyrażeniem swej zgody Maryja chciała się jednak upewnić, czy to jest rzeczywiście wola Boża. Skoro tylko zrozumiała, że On tego chce, już nie wahała się przyjąć jej w całej pełni. Odtąd Maryja nie przestawała powierzać się całkowicie woli Bożej, także w chwilach bolesnych i tragicznych.

Ponieważ wypełniała nie swoją, lecz Bożą wolę, ponieważ zdała się zupełnie na to, czego Bóg od niej żądał, wszystkie pokolenia nazywają ją błogosławioną (por. Łk 1,48), a Ona, zrealizowała się w pełni tak, że aż stała się najwyższym wzorem Kobiety.
Bo to jest właśnie owocem wypełniania woli Bożej: zrealizowanie naszej osobowości, otrzymanie pełnej wolności, osiągnięcie naszej prawdziwej tożsamości. Bóg rzeczywiście od zawsze o nas myślał, kochał nas przez całą wieczność. Od zawsze mamy miejsce w Jego sercu. Również nam, jak Maryi, Bóg pragnie odsłonić to, co pomyślał dla każdego z nas, chce byśmy znali naszą prawdziwą tożsamość. „Czy chcesz, bym uczynił z ciebie i z twego życia arcydzieło? – zdaje się mówić – Pójdź drogą, którą ci wskazuję, a staniesz się tym, kto od wieków jest w moim sercu. Ja bowiem przez całą wieczność pamiętałem i kochałem ciebie, wypowiadałem twoje imię. Gdy mówię ci moją wolę, objawiam ci twoje prawdziwe ja”.
Tak więc Jego wola nie jest jakimś przymusem, lecz okazaniem nam Jego miłości, Jego planu wobec nas. Jest tak wzniosła, jak sam Bóg, porywająca i zachwycająca, jak Jego oblicze – to On sam, który się podarowuje. Wola Boża jest złotą nicią, boskim wątkiem, z którego utkane jest nasze ziemskie i przyszłe życie. Przechodzi z wieczności do wieczności – najpierw w Bożym zamyśle, następnie tu na ziemi, a na koniec w Niebie.
Aby jednak plan Boży spełnił się całkowicie, Bóg żąda mojej i twojej zgody, jak zażądał jej od Maryi. Tylko w ten sposób wypełni się słowo, które On wypowiedział w stosunku do mnie i do ciebie. Zatem my także, jak Maryja, jesteśmy wezwani, by powiedzieć:

„Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”.

Z pewnością Jego wola nie zawsze jest dla nas jasna. Jak Maryja, my także powinniśmy prosić o światło, aby zrozumieć czego Bóg od nas żąda. Trzeba dobrze słuchać głosu w głębi serca, z pełną szczerością poradzić się – jeśli trzeba – kogoś, kto może nam pomóc. Gdy już rozpoznamy Jego wolę, chciejmy natychmiast powiedzieć Mu „tak”. Jeśli bowiem zrozumieliśmy, że Jego wola jest czymś największym i najpiękniejszym, co może istnieć w naszym życiu, nie będziemy uważać za „konieczność” poddanie się woli Bożej, ale będziemy szczęśliwi, że mamy „możliwość” ją spełniać, możliwość pójścia według Jego planu, aby wypełnił się Jego zamysł wobec nas. Jest to rzecz najlepsza, jaką możemy uczynić, rzecz najbardziej rozumna.
Słowa Maryi – „Oto ja służebnica Pańska” – są więc naszą odpowiedzią miłości na miłość Boga. Sprawiają, że jesteśmy zawsze zwróceni ku Niemu, w gotowości słuchania, w posłuszeństwie, z tym jedynym pragnieniem wypełnienia Jego woli, aby stawać się zawsze takimi, jakimi nas pragnie.
Czasem jednak to czego On od nas żąda wydaje się absurdem. Wydaje się, że byłoby lepiej postąpić inaczej, wolelibyśmy sami decydować o naszym życiu. Przychodzi nam wręcz ochota, by doradzać Bogu, by Mu powiedzieć, co robić, a czego nie. Lecz jeśli wierzę, że Bóg jest miłością i ufam Mu, wiem, że to, co przygotowuje w moim życiu lub w życiu moich bliskich, jest dla mojego i ich dobra. Więc zdaję się na Niego, zawierzam Mu z całą ufnością, poddaję się Jego woli i pragnę jej całym sobą, by stać się jedno z nią. Wiedząc, że kto przyjmuje Jego wolę, przyjmuje Jego, obejmuje Go i karmi się Nim.
Musimy uwierzyć, że nic nie dzieje się przez przypadek. Żadne radosne, obojętne czy bolesne wydarzenie, żadne spotkanie, żadna sytuacja w rodzinie, pracy, szkole, żadne okoliczności stanu zdrowia fizycznego lub duchowego nie są bez znaczenia. Wszystko: zdarzenia, sytuacje, osoby – zawiera przesłanie od Boga. Wszystko przyczynia się do wypełnienia planu Bożego, który odkrywamy powoli, dzień po dniu, spełniając jak Maryja wolę Bożą.

„Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”.

Jak zatem żyć tym Słowem? Nasze tak dla Słowa Bożego oznacza konkretnie czynić dobrze, do końca, w każdej chwili tę czynność, którą wymaga od nas wola Boża. Całkowicie być w tym co robimy, odsuwając każdą inną sprawę, tracąc myśli, pragnienia, wspomnienia, działania dotyczące czegoś innego. Wobec każdej woli Bożej – bolesnej, radosnej czy obojętnej – możemy powtarzać: „niech mi się stanie według słowa twego”, albo też, jak nauczył nas Jezus w Ojcze nasz: „bądź wola Twoja”. Mówmy to przed każdą czynnością: „niech mi się stanie”, „bądź wola Twoja”. Wypełnimy w ten sposób chwila po chwili, kamyczek po kamyczku, tę wspaniałą, jedyną i niepowtarzalną mozaikę naszego życia, jaką Pan od zarania wieków przewidział dla każdego z nas.

Chiara Lubich (służebnica Boża – kandydatka na ołtarze)